Z trudem otworzył oczy i spojrzał, nieco poddenerwowany, na śmiejąca się z niego osobę.
- Co tak leżysz?- spytała dalej chichocząc.
- Wpadłem na coś i upadłem.- odburknął, chwytając się wyciągniętej do niego pomocnej dłoni.- A tak poza tym to cześć Edith.- dodał.
Dziewczyna pociągnęła go, stawiając z powrotem na nogi.
- No hejka!- odparła, wciąż trzymając jego rękę.
Adrian teraz dopiero zauważył, że nie jest w swojej cywilnej postaci. Jej skrzydła poruszyły się delikatnie, jakby chciały zerwać się do lotu.
- Hm... chyba już wiem na co wpadłem.- stwierdził zawieszając wzrok na czarnych piórach, poukładanych z prawdziwą dokładnością.
- Na co?- spytała zaciekawiona, sprawdzając co obserwuje chłopak.
- Na ciebie.- powiedział, wolną ręką chwytając w garść część jej pierza.- Nie poczułaś?- spytał nieco zaskoczony.
- Nic takiego nie poczułam.- zaśmiała się, po czym spojrzała zawstydzona na chłopaka, który zaczął się bawić, jej skrzydłami jak kot.
- Hm... zawsze się zastanawiałem, czemu twoje pióra mnie nie uczulają?- powiedział przeczesując je palcami. (Od autorki: dla tych którzy nie wiedzieli lub zapomnieli to Adrian ma uczulenie na ptasie pióra :D)
- Myje je od czasu do czasu specjalnym specyfikiem...- wzdrygnęła się czując delikatny dotyk chłopaka.- ...żebym ci nie przeszkadzała.- wydukała cicho.
- Miło z twojej strony.- rzucił, całkowicie pochłonięty swoim zajęciem.
Jego obie ręce przesuwały się wzdłuż lotek, a on cieszył się ich miękkością. Nigdy nie mógł tego zrobić, więc uznał to doznanie za bardzo przyjemne. Kątem oka spojrzał na przyjaciółkę, która wyglądała na zmieszaną, a jej twarz przyozdobił lekki rumieniec. Adrian szybko odsunął się od niej, chcąc jakoś załagodzić sytuację.
- P-przepraszam...- wydukał, chwytając się za kark.
- Um... to nic takiego.- uśmiechnęła się przyjaźnie.- Po prostu nikt nigdy nie dotykał moich skrzydeł w taki sposób, więc można powiedzieć, że się bardzo ucieszyłam.- zachichotała, po czym wróciła do zwykłej postaci.
- Też idziesz już do kina?- spytał, gdy wyszli na główną ulicę.
- Yhym...- mruknęła potwierdzająco.- Choć nie jest mi tak spieszno jak tobie. No i nie kłamie co do swoich zajęć, żeby tylko zostać zaproszoną.- wybuchnęła śmiechem.
- Skąd ty...?- zaczął, ale jej zwycięska mina dała mu do zrozumienia, że właśnie się przyznał.
Strzelił otwartą dłonią w czoło, a następnie skarcił się w myślach. Zajrzał pod koszulkę, aby sprawdzić co z Plaggiem. Jednak okazało się, że niepotrzebnie się martwił, gdyż ten już z nieukrywanym zadowoleniem zajadał camemberta.
- Pospieszmy się.- powiedziała, wybudzając go z rozmyśleń.- Nie chcesz się chyba spóźnić?
Chwyciła jego nadgarstek i pociągnęła za sobą przez pasy, w ostatniej chwili, uciekając przed włączeniem się czerwonego światła. Zatrzymali się, odwracając.
- Jesteś szalona.- stwierdził, widząc za sobą kaskadę pędzących pojazdów.
- Oj nie przesadzaj.- machnęła pobłażliwie ręką.- Powinieneś widzieć swoją minę.- wskazała na jego twarz.
- Ta, wyobrażam to sobie.- prychnął, po czym oboje zaczęli chichotać.
Nie mogli przestać. Ilekroć się uspokajali, jedno spojrzenie na siebie nawzajem kończyło się kolejną porywczą falą śmiechu. Gdy doszli na miejsce, trzymali się za brzuch wciąż jeszcze raz po raz rechocząc. Przyjaciele już na nich czekali, a teraz przyglądali się im zaintrygowani. Alya szturchnęła Mari, żeby również wszystko widziała. Z oddali widzieli, że są naprawdę rozbawieni.
- Hejka!- pierwsza przywitała się Edith, ocierając łezkę z kącika oka.
- Cześć!- dodał Adrian, chwytając się przepraszająco za kark.
- Siemka!- odpowiedzieli Alya i Nino równocześnie.
- Hej!- Marinette zamachała nieśmiało.
- Dużo się spóźniliśmy?- spytał blondyn, po wymienieniu się z przyjaciółmi uściskami.
- Nie, jesteście perfekcyjnie na czas.- stwierdziła przyszła reporterka.- A tak w ogóle to z czego się śmialiście?- zagroziła im telefonem, lustrując ich ciekawskim wzrokiem.
- Em...- zaczął chłopak, spoglądając na czarnowłosą.
Odwzajemniła spojrzenie, po czym odparli jednocześnie z lekkimi rumieńcami:
- Długo by opowiadać!
Dziewczyna zrobiła podejrzliwą minę, ale zostawiła temat widząc zmieszanie Mari. Gestem ręki nakazała wszystkim pójść za nią do kasy. Często przychodziła tu z Nino na premiery filmów o superbohaterach, więc kasjerka dobrze ją znała, a co za tym idzie - zawsze udało jej się załatwić jakieś bonusy. Tym razem był to darmowy popcorn. Mężczyzna obsługujący maszynę, wręczył go im z zadowolonym uśmiechem.
- Dla stałych klientów, gratis.- szepnął i kazał im szybko znikać, nim ktoś się zorientuje.
Ich miejsca były na środku 11 rzędu, czyli bardzo dobre. Zero zasłaniających głów, zero trzymania głowy w górze, zero bólu karku, no i mało gapiów na tyłach. Pierwszy miejsce zajął Dj, obok niego usadowiła się brunetka, przy której zasiadła granatowowłosa. Adrian przysiadł się do niej, a po chwili przy jego drugim boku znalazła się Edith. Podzielili się popcorn'em, a za moment zgasły światła i rozpoczął się blok reklamowy. Marinette siedziała jak na szpilkach, czując ramię blondyna ocierające się o nią. Nie wiedziała, czy się przesunąć i dać mu trochę więcej miejsca, czy może jednak się przybliżyć. Niby coś banalnego, ale mogłaby go w ten sposób urazić. Co jeśliby się odsunęła, o on uznałby, że pewnie myśli, że jest obleśny i nie chcę go dotykać! Albo jak ona się o niego oprze to może pomyśleć o niej jak o dziwadle! Nagle z potoku nieprzyjemnych myśli, wyrwał ją głos Edith, co prawda nie skierowany do niej.
- Hej, Adri! Opowiedz Mari to z czego się śmialiśmy, w ten sposób szybciej upłyną te reklamy.- zaproponowała, puszczając do przyjaciółki oczko.
Ta zarumieniła się, rozumiejąc jej intencje. Chciała zagaić miedzy nimi rozmowę! Uważała, że to miło z jej strony, że tak się o nią troszczy, ale nie była pewna, czy ma ochotę słuchać jak chłopak opowiada o czarnowłosej. Wiedziała, że ona wcale nie ubiega się o jego względy, a przynajmniej tak powiedziała, ale mimo wszystko była zazdrosna. Było jednak za późno, bo już zaczął mówić. Słuchała go uważnie, raz po raz wtrącając swoje trzy grosze i nim się obejrzeli ominęła ich połowa filmu. Edith zadowolona wpatrywała się w ekran, jednym uchem słuchając aktorów, a drugim ich konwersacji. Gdy seans dobiegł końca i wszyscy mieli rozejść się do domów Adrian zaproponował Marinette, że odprowadzi ją do domu. Dziewczyna zgodziła się z nieukrywanym entuzjazmem, więc po pożegnaniu się z przyjaciółmi, ruszyli do niej. Między nimi zapadła głęboka cisza, przerywana jedynie odgłosem przejeżdżających samochodów oraz ich własnych kroków. Niebo nad Paryżem zmieniło już swoją barwę z niebieskiej na purpurową, racząc wszystkich jeszcze piękniejszym widokiem niż zwykle.
- Jak ci się podobał film?- zagadał chłopak, choć sam niewiele z niego pamiętał.
- Em... trudno stwierdzić.- odpowiedziała skrępowana, po czym dodała.- Większość przegadałam z tobą.- zachichotała cicho.
Speszył się lekko, a na jego twarzy pojawił się ledwo widoczny rumieniec.
- Ta...- westchnął, łapiąc się za kark i przygarbiając.- Przepraszam.
- Ale nie masz za co!- wyrzuciła szybko dziewczyna, stwarzając w ten sposób między nimi dziwną atmosferę.- Z-znaczy się... nie to żebym narzekała.- odwróciła wzrok, czując jak płoną jej policzki.- C-cieszę się, że ze mną porozmawiałeś... byłam naprawdę szczęśliwa...- uśmiechnęła się uroczo.
Adrian poczuł jak coś staje mu kołkiem w gardle i nie pozwalało mu się porządnie wysłowić.
- E-ee no ten... mi też się podobało...- wydukał unikając jej wzroku.
Marinette uświadomiła sobie, że jej serce bije coraz szybciej. Zaczęła iść lekkimi podskokami, tupiąc głośniej, żeby nie był w stanie go usłyszeć. Gdy dotarli do piekarni, zatrzymali się przed tylnym wejściem, aby się pożegnać.
- To był naprawdę udany wypad.- stwierdziła dziewczyna na podsumowanie.
- Yhym...- mruknął chłopaka przytakując jej.
- W takim razie... do zobaczenia.- powiedziała chwytając za klamkę.
- Yhym...- mruknął w odpowiedzi, pogrążony w swoich myślach.
Rzuciła mu jeszcze słodki uśmiech, po czym otworzyła drzwi i weszła do domu. Nagle, zanim jeszcze zdążyła zamknąć je na dobre, Adrian chwycił je gwałtownie, otwierając je na oścież, a ona przestraszona cofnęła się parę kroków w tył. Zauważywszy jej zaskoczoną minę, szybko puścił ramę wejścia i skłonił się w przepraszającym geście.
- Wybacz, trochę mnie poniosło.- wydukał zażenowany swoim zachowaniem.
- O-ok.- wyszeptała, wciąż jeszcze nieco niespokojna.
- Zapomniałem się ciebie o coś spytać.- powiedział, chcąc ją zapewnić, że już po wszystkim.
- O co?- odparł prostując się.
- Bo widzisz...- zaczął z lekką krępacją.- Czy... eee... czy nie chciałabyś... eh...- zarumienił się i odwrócił wzrok.- Poszłabyś ze mną na imprezę zakończeniową?- wykrztusił ledwo słyszalnie.
Dziewczynie przez chwilę cały świat zawirował przed oczami. Czy była we śnie? A może oszalała? Jednak widok chłopaka, czekającego na odpowiedź znów postawił ją na ziemi. To działo się naprawdę! Poczuła jakby stado motyli, jak na komendę, zrywało się do lotu w jej brzuch. Zapiekły ją policzki i wiedziała, że na jej twarzy z pewnością pojawił się zbyt szeroki uśmiech.
- Oczywiście!- wypaliła, może zbyt entuzjastycznie, zbyt gwałtownie, więc od razu się poprawiła.- Z-znaczy się... j-jasne. Z przyjemnością.
Wyraźnie się ucieszył, po czym przytulił ją delikatnie w podzięce i wolno wycofał się z domu.
- Rzecz jasna pójdziemy tam jako przy... wah!- zawołał gdy nagle cała ziemia zatrzęsła się pod jego nogami, wytrącając go z równowagi.
Pochylił się w przód, aby na powrót ją złapać. Niefortunnie, a może i szczęśliwym trafem, jego usta złączyły się z ustami Marinette, w szybkim, ulotnym pocałunku. Oboje odskoczyli od siebie jak poparzeni, z twarzami czerwonymi niczym kostium Biedronki.
- P-przepraszam!- zawołał, zakłopotany.
Jak właściwie do tego doszło. Nie żeby żałował czy coś... Nie, nie powinien teraz tak myśleć. Przecież kocha Biedronkę, nie?
- T-to nie było celowe!
Dziewczyna odparła uroczym uśmiechem i podarowała mu delikatnego całusa w policzek.
- Do zobaczenia, Adrian.- powiedziała.
Zamknęła drzwi, nawet nie pozwalając mu odpowiedzieć, bo czuła jak od środka pali się ze wstydu. Natomiast osłupiały chłopak stał jeszcze chwilę przed nimi oszołomiony, po czym wrócił do domu z najszerszym uśmiechem na jaki było go stać.
* * *
- Operacja zakończona sukcesem!- zawołała wesoło Edith, widząc jak Adrian odchodzi od drzwi.
Zaśmiała się na myśl, że nie są świadomi tego, iż to "trzęsienie ziemi" nie było spowodowane naturalnie, ale przez nią. W końcu nie mogła pozwolić przyjacielowi zniszczyć tak pięknej chwili słowem "przyjaciele". Na samą myśl, aż się wzdrygnęła. Jak bardzo on jest ślepy, żeby nie zauważyć tego, że Marinette się w nim buja po uszy? Rany. Westchnęła ciężko i lekko zachichotała. Zatęskniła za chłodnymi dniami, kiedy to przechadzała się paryskimi ulicami w oświetleniu nocnych latarni, które pozwalały jej widzieć parę wydobywającą się z jej ust i nosa przy wydechu. Widząc ten z lekka zabawny, biały obłoczek, miała pewność, że żyje, że jej serce nie zamarzło na kość. Tak... brakowało jej tego... tego namacalnego dowodu oddychania - istnienia. Znów się zaśmiała, zażenowana swoimi myślami.
- Rozdział dobiegł końca.- szepnęła i powędrowała wolno w stronę swojego domu.
Miałam to wstawić na zakończenie roku szkolnego, ale jakoś mi się zapomniało. He he. Tak czy siak, mam nadzieję, że dla uczniów ten rok szkolny zakończył się pomyślnie. No i życzę udanych wakacji, nie potopcie się, ani nic, bo kto będzie czytał to moje coś ;P. Lato nadciąga i wabi nas swoimi złotymi, słonecznymi włosami, zapachem wody i łąk, zachęcając nową przygodą i zasłużonym odpoczynkiem. Udanych wakacji!