poniedziałek, 27 czerwca 2016

Wakacje

Hejka! Życzę wszystkim mega wakacji! Tylko wrócicie z nich cało. Opalenizny, góry lodów i wspomnień z rodziną i przyjaciółmi. Sama też mam ogromne plany na ten cudny okres dlatego z przepraszam, ale raczej nie będę wstawiała nowych rozdziałów. Wybaczcie. Jeszcze raz życzę wam udanych wakacji i dziękuję z a wszystkie komentarze i wyświetlenia. Do zobaczenia!

Miraculum Rozdział Xll

Edith i Marinette razem weszły do przebieralni. Mari uważnie ją obserwowała, żeby wybrać odpowiedni moment na pogawędkę. Tikki już zdążyła ją namówić namówić na spokojną rozmowę. W końcu nie usłyszała wszystkiego. Edith zauważyła, że ją śledzi. Zauważyła również Tikki. Pomyślała tylko, że superbohaterowie są strasznie pewni siebie. Po pierwsze Adrian myślał, że nie zauważyła Plagga gdy podchodziła do niego na korytarzu, a po drugie Mri myślała, że nie widzi jak jej Kwami ciągle się wychyla i ją uspokaja. Nie była, aż tak naiwna. Postanowiła jednak chwilowo wciąż udawać zwykłą uczennice. Dziewczyna oczywiście dalej śledziła Edith dość nieudolnie. Wiedząc o tym nowicjuszka postanowiła odwrócić do niej plecami aby mogła lepiej widzieć jej tatuaż.
- Mrinette nie wychylaj się tak, bo cię zobaczy!- wołała do jej ucha Tikki.
- Chcę tylko się przyjrzeć co to przedstawia. Kryj się! Chyba za chwilę się tu spojrzy.- starała się nie wychylać.
Nagle Edith westchnęła w stronę szafki i powiedziała:
- Możesz już się nie bawić w kotka i myszkę. Wiem, że tam stoisz. Po Kocie bym się tego spodziewała, ale po tobie, słynnej Biedronce. Myślałam, że to ty jesteś ta milsza.- skończywszy spojrzała się na Mrinette, która stała jak wryta.
- Skąd to wiesz. I nie mówię tu o szpiegowaniu.
- Nie wiedziałam. Albo raczej nie miałam pewności. Teraz mnie utwierdziłaś.
- Ty mała...- do Mari wróciły emocje z poprzedniej przerwy.
- Hej! Spokojnie! Nic złego nie zrobiłam. Ochłoń trochę. W końcu Biedronka pod władaniem Akumy? To nie byłaby fajna sprawa.
Na te słowa od razu się uspokoiła, spuściła głowę, a Tikki wyleciała z jej torebki chowając się w długich, prostych włosach Edith.
- Dobra! Nie mów prosze nikomu kim jestem.
- Załatwione. Skoro ja sama wyciągnęłam od ciebie sekret to... może chciałabyś coś ode mnie.
- Tak. Właściwie to bardzo mnie ciekawi co przedstawia twój tatuaż. Próbowałam go rozszyfrować, ale jest zbyt duży. a poza tym, chyba nie robią tatuaży młodym dziewczyna jak my.
- Tak, bo to nie jest typowy tatuaż. Z resztą już ci mówiłam, że potrafię kształtować swoja energię.
- Ty mi to mówiłaś? Nie, to była...- zacięła się i otworzyła szeroko oczy- Ty?...ty jesteś tą...tą nową.
- Tak, tak! tylko nie mów Kotu. Wole żeby się sam domyslił. I mam do ciebie prośbę. Musiałbym kupić sobie bluzki, które w pełni go zasłaniają. Uszyła byś dla mnie kilka? Najlepiej fioletowe.
- Jasne, jasne- mówiła jak zzahipnotyzowana- To znaczy... pewnie uszyje ci bluzki i na pewno nic nie powiem naszemu sierściuchowi. Tylko... Łał! Mam do ciebie tyle pytań. Na przykład czy twoja rodzina o tym wie, albo jakie są twoje moce, czy znasz tożsamość Kota?...
- Hi, hi, hi, hi- zachichotała- Spokojnie. Narazie powiem ci tylko tyle, że Czarny Kot nic nie wie o mojej tożsamości, ale ja o jego tak. Nie obraź się, ale rozmawianie z Kwami przy szafce lub na korytarzu nie jest zbyt rozsądne. Inni mogą uznać, że im sie przewidziało, jednak ja do nich nie należę. Musisz bardziej uważać gdzie i jak rozmawiasz z Tikki. No to widzimy się na patrolu. Do zobaczenia!- pożegnała się już z daleka Edith i rozeszły sie w swoje strony.

czwartek, 16 czerwca 2016

Miraculum Rozdział Xl

Marinette przybiegła zdyszana i wciąż wzburzona. Ustawiła się w szeregu między Edith, a Alyą.
- Dobrze wszyscy już są. Dziś mamy pracę w parach. wiem, że doszła nowa uczennica, wiE jest was nie parzyście. Dlatego będzie jedna trójka. Dobierzcie się, a osoba, która zostanie, niech podejdzie do mnie.- powiedział nauczyciel i wszyscy się rozdzielili. Oczywiście została Edith.- Dobrze, kto zechce przyjąć naszą nową w swe szeregi? Przypomnij mi proszę jak masz na imię.
- Edith.
- Tak więc kto weźmie Edith.
- My!-zawołali Adrian z Nino.
- Dobrze. Dołącz proszę do swojej grupy.
Edith była wyraźnie zadowolona. Ucieszyła się, że już zyskała pierwszego przyjaciela.
- Przez pierwsze 10 minut lekcji będziecie ćwiczyć odbicia górne. Następnie zagramy sobie mały meczyk.
Każda grupa wzięła sobie piłkę. 10 minut minęło szybko.
- Dzielimy się na dwie drużyny. W jednej będzie 7, a w drugiej 8 osób, więc będą zmiany. Wybierają Ivan i Kim. Ustalcie między sobą, który z was wybiera pierwszy.
Padło na Kima, więc zaczął:
- Adrian.
- Nino i Alix.
- Marinette i Rose.
- Juleka i Alya.
- Edith i Nathaniel.
- Sabrina i Chloe.
- Max i Mylene.
Tak powstały dwie drużyny. Gra trwała w najlepsze, ale Marinette nie mogła się skupić. Ciągle patrzyła na Edith, koło której stał Adrian. Wszystkie zagrania należały do nich. Każdy podawał do Edith, oba podbijała, a Adrian ścinał. Byli zgranym zespołem. Gdy ktoś zepsuł podanie do dziewczyny ona odbijała piłkę do kogo mogla. Nigdy nie wpuszczała. Często, takich sytuacjach, podawała piłkę do Marinette, ale ona zbytnio się na nią złościła by je odbić.
- Dobra, gdy skończy się lekcja powiem jej co myślę.- postanowiła Mari.
- Hej! Adri! Mari, zawsze tak gra?- spytała się Edith.
- Nie. Zawsze gra najlepiej z dziewczyn. Dziś to ty dałaś przeciwnikom nieźle popalić. Odbiegając, fajne przezwisko mi wymyśliłaś. Ja nie mam dla ciebie żadnego. Twoje imię jest za ładne.
- Dzięki!- zarumieniła się- Wracając! Wiesz może w takim razie ci się z nim dzieje. Mam wrażenie, że jest do mnie wroga.
- Nie wiem. To znaczy jesteśmy przyjaciółmi i wogule, ale...no ona nie potrafi się przy mnie wysłowić. Nie wiem dlaczego? To tak jakbym ja odstraszał, czy coś. A tak poza tym Edith to chyba nie jest polskie imię.
- Tak, moja rodzina nadała mi francuskie imię wierząc, że kiedyś tu się znajdę. Cóż spełniło się ich marzenie.- wspominała rodziców.
- Czy twoi rodzice nie żyją? Wiesz nie chce być wścibski, ale mówisz o nich jakby ich dawno nie było.
- Bo nie ma! To znaczy żyją, ale musieli mnie porzucić jak miałam 10 lat. Oddali mnie do domu dziecka. Tam zostałam dziewczyną, która reklamowała sierociniec. Później moja kariera wzbiła się na nowy poziom. Pozowałam do zdjęć magazynowych, kalendarzowych itd. aż trafiłam na wybieg. I to w ciągu dwóch lat. Spory szok dla nastolatki.
- O jacie! A ja myślałem, że Adrian ma się kiepsko. Bo nim się ojciec wcale nie interesuję. Tylko jak zrobi coś nie po jego myśli.- dołączył się Nino, który wcześniej szedł za nimi dyskutując z Alyą o ulepszeniach na Biedrobloga. Marinette szła na końcu pochodu patrząc gniewnie na nowicjuszkę.
- Załatwię cię! Zobaczysz!- mruczała do siebie ci chwilę - Zobaczysz!
Wszyscy się rozeszli do przebieralni czekając na dzwonek.

Bardzo, bardzo, bardzo przepraszam, że tak długo nie było