poniedziałek, 31 lipca 2017

Miraculum Rozdział XXXI

Chloe jak tylko dowiedziała się o tym, że Adrian zaprosił na zabawę tą niedorobioną, niezdarną, niby projektantkę zamiast niej, zaczęła knuć plan zemsty. Musiało być to coś tak okrutnego i coś tak upokarzającego, że ta już nigdy nie będzie w stanie spojrzeć na "jej" Adrianka! Prze nigdy! W głowie zaświtał jej doskonały pomysł, może niezbyt wyszukany, ale skuteczny. W dniu imprezy nakazała Sabrinie stanąć z wiadrem lodowatej wody nad miejscem do zdjęć i wylać jego zawartość, gdy tylko pojawi się tam Marinette. Ze sporymi oporami, dziewczyna wykonała polecenie i teraz Mari stała, przemoczona do suchej nitki, zalana łzami, okrążona przez śmiechy rówieśników.
* * *
Edith usłyszała huk, przypominający wodną kaskadę. Jej serce zabiło szybciej, gdy usłyszała tłumione śmiechy. Miała złe przeczucie... Bardzo złe. Zapominając o uśmiechu i miłym zachowaniu zaczęła się przedzierać przez tłum uczniów, próbując dotrzeć do centrum zamieszania. W końcu dostrzegła mokrą, zapłakaną Marinette, którą próbował pocieszyć Adrian. Wszyscy wokół tylko patrzyli i chichotali. Prędko rozejrzała się rozgoryczona za przyczyną tej sytuacji. Dostrzegłszy Sabrinę na piętrze z wiadrem, zakipiała w niej wściekłość. Któż inny do jasnej anielki mógłby to zrobić jak nie Chloe!! Przecież to było do przewidzenia! Dlaczego ich nie pilnowała! Tracąc nad sobą kontrole nawet nie zauważyła skrzenia własnej dłoni, cały świat zamazywała jej furia. Czuła pulsujący ból w skroni... Negatywne emocje... Ale dlaczego nie słabła? Mistrz się pomylił? Niemożliwe..!
- Edith... twoja ręka...- usłyszała za sobą głos Alyi.
Spojrzała na swoje dłonie i widząc co się dzieje wzięła głęboki wdech by się uspokoić, po czym odwróciła się do przyjaciółki pokazując je, nakładając na twarz grymas niezrozumienia.
- Co z nimi?
Chwilę nie odpowiadała, wwiercając się wzrokiem tam, gdzie mogła przysiądź, tlił się ogień.
- Wydawało mi się... chyba...- mruknęła.
- Ym... ok.- odparła.
Reporterka najwyraźniej nie zauważyła jeszcze w jakiej sytuacji jest Mari, więc czarnowłosa wycofała się tak by jej na to nie pozwolić. Wiedziała, że czasem pod wpływem emocji może zrobić głupstwa. Dotarła kilkoma szybkimi susami do granatowowłosej, chwyciła jej nadgarstek i pociągnęła za sobą do toalety. Zdezorientowany Adrian podążył za nimi.
- Edith... co robisz?- spytała drżącym od płaczu głosem Marinette.
- Pomagam, a jak myślisz?- powiedziała jeszcze wciąż lekko zdenerwowana, sprawdzając kolejno kabiny.
- Wiem, że masz moce, ale nawet ty nic na to nie poradzisz!- łkała dalej.
- Ranisz moje umiejętności...- odparła żartobliwie, łapiąc się za serce.- A teraz pokaż mi się...
Dziewczyna spojrzała na nią, zaczerwienionymi oczami i otarła nieco twarz.
- Przestań płakać.- zaczęła łagodnie, delikatnie głaszcząc ją po głowie.- Coś z tym zrobimy.
- ...Co?- spytała wątpiąc.
- He, he...- zachichotała w odpowiedzi.- Dobrze, że pytasz. Otóż zaczniemy od tego.- wyciągnęła w jej stronę dłoń, delikatnie przymrużyła oczy, próbując się skupić. Szybko spuściła ją w dół, a potem odczekawszy chwilę, podniosła ja jak najwyżej mogła. Marinette była całkiem sucha, natomiast Edith "trzymała ściągniętą" z niej wodę w magicznym uścisku.- No jeden problem z głowy.- woda zgodnie ze wskazaniem jej ręki, wpadła do umywalki, lekko się rozchlapując. Zajrzała do torebki i wyciągnęła z niej podręczny zestaw do makijażu.- Kobieta musi być gotowa na wszystkie ewentualności!- zaśmiała się.
Migiem poprawiła przyjaciółce make-up, po czym obróciła ją jeszcze parę razy, żeby sprawdzić, czy nigdzie nie ma jakichś problemów.
- Gotowe!
Granatowowłosa przejrzała się w lustrze. Oniemiała. Wyglądała jakby nic się nie wydarzyło, jakby dopiero co przyszła na imprezę. Rzuciła się w ramiona "wybawicielki".
- Jesteś niesamowita!- zawołała.
- He, he...
- Prawdziwa cudotwórczyni, po prostu czarodziejka!- dodała wesoło.
Czarnowłosa poczuła coś w rodzaju duchowego ukłucia. Nie lubiła tego określenia. Przypominało jej o tym, że jest inna, odmienna - dziwna. Nie winiła Mari, w końcu skąd mogła wiedzieć. Odwzajemniła uścisk, odpowiadając cicho:
- Yhym...
Stały tak jeszcze przez chwilę. Edith odsunęła od sienie promieniującą szczęściem przyjaciółkę.
- Aż lśnisz!- zaśmiała się, nieco wymuszenie.- Zmykaj już lepiej do Adriana. Pewnie się zamartwia i zdążył już obgryźć wszystkie paznokcie, nawet te u stóp.
- Hahaha!- wybuchnęła na krótko śmiechem.- Ciekawa jestem jak tego dokonał.
- Mnie się pytasz?- odparła, rozkładając ręce w niewiedzy.
Zaczęły się śmiać razem.
- Jeszcze raz ci dziękuję.- powiedziała wychodząc.
Drzwi zamknęły się za nią z cichym kliknięciem.
- Nie masz za co...- szepnęła za nią, po czym zgarnęła kosmetyki z umywalki z powrotem do torebki.
Przejrzała się szybko w lustrze, pstryknęła w piórko zawieszone na jej uchu i wyszła z łazienki, mając na twarzy zwykły sobie uśmiech. Kiedy wyszła na sale omal nie przewróciła się z przerażenia. Zadygotała i poczuła jak krew mrozi jej się w żyłach, a to nie było wcale takie proste do zrobienia.




Zwyczajowo przepraszam za długą przerwę!

środa, 26 lipca 2017

Ważne! Przeczytaj!

Hejka Kochani!

Mam wam do przekazania pewną sprawę. Otóż Fresa poprosiła mnie, bym przekazała wszystkim czytelnikom informacje o tym, że chwilowo ma ona problemy z internetem i nie będzie w stanie wstawiać postów, czy też czytać i komentować. Przekazuję jej najszczersze przeprosiny i dziękuję za wyrozumiałość. 

Dziękuje za przeczytanie!
Psycha.

piątek, 7 lipca 2017

Miraculum Rozdział XXX

Marinette natychmiast zadzwoniła do przyjaciółek, aby im o wszystkim opowiedzieć. Obie zgodnie stwierdziły, że ten dzień nie mógł być lepszy, ponieważ Nino również zaprosił Alyę na zabawę.
- A co z tobą Edith?- spytała reporterka.- Masz z kim iść?
- Nie.- odparła krótko.- Szczerze to nie zapoznałam się z wami wszystkimi tak bardzo, więc wątpię, żeby ktoś mnie zaprosił.
- Przestań!- oburzyła się Mari.- Na pewno ktoś cię zaprosi!
- Doceniam twój optymizm...- zachichotała.- Ale pomyśl... Adrian idzie z tobą, Nino z Alyą, Mylene pewnie pójdzie z Ivan'em, Chloe na 110% będzie z Sabriną i nie pozwoli, ani jej, ani sobie na pójście z chłopakiem, więc Kim zapewne zaprosi Alix , potem już tylko Nathaniel z Juleką oraz Max z Rose. W ten sposób wszyscy chłopcy w klasie są rozdani, a innych nie znam.
- No... ale...- granatowowłosa usiłowała znaleźć odpowiedź.- To nie jest powiedziane, że Max zaprosi Rose.
- Właśnie!- dopowiedziała mulatka.
- Kocham was, wiecie? Po prostu nie da się was nie kochać.- zaśmiała się.
- Nie ma sprawy.- odparły razem.
- Też cię kochamy.- dodała Marinette.- Do zobaczenia wam!
- Papatki!- zawołała do słuchawki czarnowłosa.
- Narka!- pożegnała się Alya.
Rozłączyła się, po czym westchnęła i rzuciła telefon na łóżko.
- Ach, Tikki!- zwróciła się do swojej małej współlokatorki, siedzącej na biurku z ciastkiem czekoladowym w rączkach.- Nie wyobrażam sobie, żeby ten dzień mógłby być jeszcze lepszy!
- Ależ mógłby!- powiedziała przełykając swój smakołyk.
- Hm...?- mruknęła do niej pytająco.
- Gdyby Adrian odwzajemnił otwarcie twoje uczucie...- zjadła ostatni kawałek.
- He, he masz racje...- zaśmiała się, kładąc się do łóżka.
- A ty gdzie się wybierasz?- spytała Kwami, widząc szykującą się do snu przyjaciółkę.
- W objęcia Morfeusza.- zażartowała, używając nie dawno przeczytanego zwrotu z książki.
- Masz jeszcze patrol.- przypomniała jej.
- Eee... no tak... zapomniałam.- wstała wolno.- Tikki kropkuj!
* * *
Biedronka już parę dni temu zaobserwowała dziwny spokój i milczenie Kota. Z niezrozumiałego jej powodu, zaprzestał ciągłych zaczepek i przygłupich żartów. Wciąż chodził zamyślony, jakby coś go trapiło,  ale gdy próbowała go o to zapytać stanowczo stwierdzał, że nic mu nie jest. Nawet podzieliła się swoimi podejrzeniami z Wroną, ale ta tylko zaśmiała się i zamachała pobłażliwie.
- Pewnie problemy sercowe.- powiedziała, po czym z zaskoczenia uderzyła go w plecy, od razu przywracając go do porządku.
- Może...- szepnęła do siebie heroska, dołączając do towarzyszy.- "Jednak nie znaczy to, że jestem spokojna."- dodała w myślach.
* * *
Nadszedł wielki dzień! Edith oraz Alya przyszły do domu Marinette sporo czasu przed rozpoczęciem imprezy. W końcu musiały się przygotować.
- Widzę, że jesteście już w swoich strojach.- powiedziała Sabine, widząc wchodzące na górę wystrojone dziewczyny.
- Tak pani Cheng!- odparła reporterka.
- Idziemy na górę.- oznajmiła mamie córka, zabierając przyjaciółki do swojego pokoju.
- Ach, jak ja lubię twój pokój!- zawołała czarnowłosa, obracając się wesoło na palcach.
- Wiesz w tej trapezowej sukience wyglądasz nieco jak baletnica.- porównała ją Mari.
- Serio?- spytała, robiąc trochę nieudolnie pozę tancerki baletowej.- Tadam!
- Ha ha ha!- zaśmiały się razem.
- Dobra lepiej weźmy się za przygotowania.- zarządziła mulatka, zabierają kilka kosmetyków i siadając przed lustrem.
- Marinette, mogę cię uczesać?- Edith chwyciła szczotkę, obracając ją zręcznie między palcami.
- Jasne!- potwierdziła entuzjastycznie.
Miały przy tym mnóstwo śmiechu, przypominając sobie śmieszne wpadki, wesołe komentarze i żartobliwe docinki, którymi dość często się obdarowywały. Na końcu każda miała już na sobie lekki makijaż (dużo lepiej dopasowany i wyglądający dużo bardziej naturalnie niż make-up Chloe) oraz dopracowane fryzury. Spojrzały na zegar. Już nie długo mieli przyjść chłopcy. Zeszły do piekarni, po drodze żegnając się z rodzicami Marinette. Nie długo później w drzwiach pojawili się Adrian i Nino, w wyszukanych garniturach. Obaj osłupieli, gdy tylko zobaczyli pięknie wystrojone dziewczyny. One natomiast zarumieniły się lekko i ozdobiły twarze uśmiechami.
- W-wyglądacie olśniewająco! W-wow!- wydukał blondyn, choć jego wzrok padał konkretnie na granatowowłosą.
- D-dziękujemy!- odpowiedziała mu równie niezdarnie.- Wy również d-dobrze wyglądacie.
Nastała głęboka cisza trwająca przez dłuższą chwilę.
- No dobra gołąbeczki, wyskakujcie z tego gniazdka, bo zaraz wam piórka opadną z zachwytu!- zawołała głośno Edith, wypychając rówieśników na zewnątrz.
Gdy stanęli w wejściu dobrali się w pary i pewnie weszli do środka. Czarnowłosa, dyskretnie oddaliła się od nich, dając wolną rękę losowi, no i... samym parą. Alya i Nino niemal natychmiast podłapali imprezowego bakcyla, wbijając w sam środek zabawy, tańcząc razem, śmiejąc się i żartując.
Adrian i Marinette stali w miejscu zawstydzeni, raz po raz krzyżując spojrzenia, a po tym pesząc się i uciekając nim gdzieś na bok z wielkim rumieńcem.Chłopakowi trudno było się zebrać, by zaprosić ją do tańca, więc szukał szybko jakiegoś tematu do rozmowy. Jego wzrok w końcu natrafił na pięknie zdobione miejsce do wspólnego zdjęcia. Ze względu na letnią porę było przyozdobione licznymi, pnączami o ciemnym odcieniu oraz kwiatami w ciepłych barwach.
- Em... może pójdziemy zrobić sobie pamiątkową fotkę?- zagadał, wskazując na kolejkę.
- Hm... czemu nie?!- odpowiedziała radośnie z uroczym uśmiechem.
Blondyn mocno się zarumienił i chwycił dziewczynę za rękę.
- To ch-chodźmy...
Na ich szczęście kolejka przesuwała się bardzo szybko i wkrótce nadeszła ich kolej.
- Powiedzcie "cheese"!- zarządził fotograf.
- "Cheese!"
Jaskrawe światło fleszu, oślepiło ich na moment, po czym jeden z pomocników skierował się do nich z fotografią, gdy nagle Marinette poczuła uderzenie czegoś lodowatego, a z niej samej ciurkiem ściekała woda.


He he... No wreszcie się ruszyłam. Troszkę mi to zajęło przyznaje się bez bicia :P
Czemu Mari nagle jest przemoczona do suchej nitki? Gihii~!