czwartek, 9 listopada 2017

Miraculum Rozdział XXXIII

- To... to niemożliwe!- zawołała Biedronka.
Zniszczenie siatki, oznaczało to, że nie mogła użyć zaklęcia "Niezwykłej Biedronki". Nie mogła przywrócić wszystkiego do normalności!
- Ha! Teraz mnie nie pokonacie!- wrzasnęła Lodołamaczka celując w bohaterkę.
Czarny Kot zasłonił swoją partnerkę niemal tuż przed uderzeniem lodowego lasera. W ten sposób oboje znaleźli się w środku mroźnej bryły. Wrona zastygła w miejscu, patrząc na przyjaciół. 
- Nieeee!!!
Uderzyła dłonią w ścianę i usiłowała ją rozpuścić, ale nie była w stanie tego zrobić.
- Dlaczego?
- Wzmocniłam nieco mój atak.- wyjaśniła przeciwniczka.- Teraz nie będziesz w stanie ich uwolnić.
- Po co to robisz?- spytała, czując jak gorąca łza spływa jej po policzku.
Szybko ją starła.
- Po co?- zaśmiała się.- Po co? Ponieważ chcę żeby inni też poczuli jak to jest kogoś stracić!
- Stracić?- wyprostowała się i spojrzała na nią gniewnie.
- Przez to, że Chloe mnie ośmieszyła rzucił mnie chłopak! Powiedział, że nie chce chodzić z klaunem! Nie wiesz jak to jest...
- Zamknij się!- warknęła na nią słabo.
- Co takiego?- spytała zaskoczona.
- Powiedziałam... zamknij się!!- zawołała tym razem głośniej.- "Rzucił mnie chłopak!?" "Chloe zrobiła ze mnie pośmiewisko!?"- przedrzeźniała ją.- To są twoje argumenty? To jest twój powód by robić to wszystko?!- znów poczuła ciepło łez na policzkach, ale tym razem pozwoliła im płynąć.- Masz racje, nie wiem jak to jest... ale nie uważasz, że twój motyw jest z lekka przyziemny? Każdego to mogło spotkać, ale wiesz co...- otarła lekko twarz.- ... właśnie zamroziłaś moich najlepszych przyjaciół. Uświadomiłaś mi, że przez to co robią, przez ratowanie Paryża, mogę ich stracić, raz i na zawsze!- odetchnęła starając się uspokoić.- Tylko jest między nami zasadnicza różnica... Ty nie wiesz co oznacza słowo "stracić" lub "być samotnym", odmiennym, wręcz dziwnym. Zawsze masz kogoś kto pomoże ci w trudnej chwili.- spojrzała na nią stanowczo.- I chyba czas ci o tym przypomnieć...
Lodołamaczka na te słowa podniosła swoją broń. W tym samym momencie Wrona pochyliła się i nagle zniknęła. Zdezorientowana przeciwniczka rozejrzała się wokoło. Wtedy heroska pojawiła się tuż przed nią.
- Za wolno...- prychnęła i wbiła swoją dłoń w jej wodny brzuch.
Chwyciła znajdujące się w nim zdjęcie i ostro wyciągnęła rękę z powrotem.
- Oddawaj!- wrzasnęła przeciwniczka z furią, rzucając się po swoją własność.
Wrona szybko wzbiła się w powietrze z dala od jej zasięgu. Lodołamaczka ustawiła swoją bazukę i zaczęła natarczywie strzelać w jej stronę. Zwinnie omijała jej ataki, ale w pewnym momencie cały świt zawirował jej przed oczami. Dziwne szmery dobiegły jej myśli, a oczy przysłoniła niematerialna mgła. Zamrugała szybko i pokręciła głową, próbując przywrócić zmysły do normalności. Gdy jej się udało zauważyła, że prosto na nią leci kolejna salwa lodowych laserów. Dobry refleks pozwolił jej uniknąć tylko części z nich. Mroźny pocisk trafił jej prawe skrzydło. Przenikliwe zimno na chwilę zaćmiło jej umysł i nie pozwoliło zauważyć, że zaczęła gwałtownie pikować w dół. Poczuła jak jej lewe skrzydło uderza o ziemie i jak jej krucze lotki zostają gdzieś w tyle. Przeciwniczka zeskoczyła z dachu, po czym podeszła do Wrony, która leżała na ulicy. Mnóstwo ludzi wbijało w nią wzrok, czekając, aż w końcu wstanie. Podniosła się na pięściach, po czym zdołała jedynie usiąść.
- Hahaha!- zaśmiała się Lodołamaczka.- Przegrałaś! Teraz oddaj zdjęcie!
Lekko odurzona heroska spojrzała na swoje zamarznięte skrzydło, potem na wstrząśnięte twarze osób stojących na ulicy, a następnie na dach. Spuściła głowę i odezwała się:
- Hehe...- zachichotał, narzucając na twarz szyderczy uśmiech.- Coś mi się zdaję, że się mylisz.- spojrzała na nią.- Bardzo mnie cieszy, że to już wreszcie koniec.
- Nie gadaj bzdur!- warknęła i sięgnęła po zdjęcie, które Wrona wciąż ściskała w dłoni.
W tym samym momencie stalowy kij zagrodził jej drogę.
- Co?!- odwróciła się.
- Nie tak szybko Królowo Śniegu!- zadrwił Czarny Kot.
- A-Ale jak?!- zawołała zaskoczona, i odwróciła się by zaatakować bohatera.
Ten zgrabnie wykonał salto w tył i z gracją wylądował tuż u boku Biedronki, która z nieco mokrymi włosami energicznie kręciła swoim jo-jo.
- Sądziłaś, że nie będę w stanie ich odmrozić jednym uderzeniem?- spytała Wrona, zmuszając w ten sposób przeciwniczkę by znów na nią spojrzała.- Świat jeszcze nie poznał moich możliwości.- dotknęła swojego zamarzniętego skrzydła i rozpuściła spoczywający na nim lód.
Lekko nim trzepnęła, zrzucając kropelki wody. Dmuchnęła na swój palec jakby była to rozgrzana spluwa, po czym zamachnęła się i zgniecione zdjęcie pofrunęło wprost w ręce Biedronki.
- Koniec twoich rządów mała Akumo! Pora wypędzić złe moce!- zamachnęła się swoim jo-jo i złapała w nie motyla.- Mam cie!- po czym otworzyła je i pożegnała.- Pa pa miły motylku!
Odruchowo chciała użyć "Niezwykłej Biedronki", ale przypomniała sobie, że jej "Szczęśliwy Traf" został zniszczony. Podeszła więc do Kota i przybiła z nim standardowego "żółwika".
- Zaliczone!- powiedzieli razem.
Zdezorientowana, pokonana dziewczyna usiadła na ziemi i rozejrzała się dookoła.
- Co się stało?- spytała, pocierając tył głowy.
- Zostałaś zakumatyzowana, ale jest już po wszystkim.- odpowiedział jej Czarny Kot.
- Em...- wymamrotała, po czym zaczęła czegoś panicznie szukać w kieszeniach. 
Jej wzrok zatrzymał się na leżącym na ulicy podartym zdjęciu. Podeszła i zaczęła je oglądać. Za chwilę miała już zaszklone oczy, a łzy płynęły wolno po policzkach.
- Zdjęcie z naszej pierwszej randki...- wymamrotała.
Przycisnęła kawałki do siebie i skuliła się. Obserwowali ją chwilę w ciszy.
- Biedrona, a co jak zostanie ponownie zaatakowana?- szepnął bohater.- Trzeba by ją jakoś delikatnie uspokoić...
Heroska zastanowiła się przez moment, następnie skinąwszy głową na partnera, podeszła do dziewczyny.
- Jak masz na imię?- spytała przymilnie, kucając przy niej.
- Wendy...
- Więc Wendy, spodziewam się, że to zdjęcie było naprawdę ważne.
- Z naszej pierwszej randki...- chlipała.
- To... może zróbcie nowe?
- Nie możemy...- zaczęła płakać mocniej.- ...zerwaliśmy.
- Wybacz nie wiedziałam.- odparła nieco zakłopotana.
- Hm... nie martw się tym.- odezwała się Wrona.- Wiesz czasem, najlepiej jest się nad czymś zastanowić, a nie od razu rozczulać.- jej prawe skrzydło delikatnie opatuliło dziewczynę.- Najważniejsze jest sobie zadać pytanie: Co mogę z tym zrobić? i Jak to zrobić? Jeśli znasz na to odpowiedź to dalej już droga wolna.- delikatnie otarła jej łzy.- I pamiętaj... nie jesteś ze wszystkim sama... poza tym myślę, że ten chłopak szybko pożałuje swojej decyzji albo zwyczajnie nie był ciebie wart, bo jesteś na prawdę wspaniała.
- Czemu tak sądzisz? Przecież nawet mnie nie znasz...- pociągnęła nosem.
- Owszem, ale wiem co widziałam.- zaśmiała się.- Możesz mi wierzyć lub nie, ale nieźle skopałaś na tyłki... no właściwie mi.- Wendy opuściła zawstydzona twarz, a Wrona zacieśniła na niej swoje skrzydło.- Może wstaniemy już z tej ziemi? Bo zachorujesz.
Dziewczyna z chwilowym wahaniem kiwnęła głową i podniosła się, a za nią i skrzydlata bohaterka.
- Dziękuję.- wyszeptała.
- Od czego są przyjaciele?- uśmiechnęła się słodko.
Wendy rozpromieniła się, po czym pożegnała i pobiegła w swoją stronę.
- Brawo!- pochwali przyjaciółkę Kot.
- Dzięki.- zaśmiała się cicho.- Ale wiecie, to była wyczerpująca walka.- powiedziała, zataczając się lekko w tył.
Złapali ją i podtrzymali. Zauważyli, że nie wygląda najlepiej, a zwłaszcza jej pozbawione lotek lewe skrzydło, które trzymała przyciśnięte tuż przy ciele. Zabrzmiały ich miracula.

Magiczna liczba, tak fajnie wygląda... 33. No nieźle, jakoś te rozdziały lecą. Hehe, dziękuje, że tyle wytrzymaliście z moim pianiem. Z góry przepraszam za błędy itd.
~Psycha~