Edith pożegnała się szybko z Marii i skręciła w jakiś zaułek. Poczekała chwilę z rozłożeniem skrzydeł i kombinezonu. Chciała mieć pewność, że nikt nie będzie przechodził koło jej kryjówki. Błysk i już była z powrotem w kostiumie. Wzbiła się w powietrze, po czym zaczęła wypatrywać z wysoka swojego dachu. Znalazła. Był to płaski dach starego, zabytkowego budynku. Sama go "zagnieździła". W jednym boku leżał stary materac z kocem, w drugim mata i mnóstwo świec. W trzecim rogu, ala szafka. To znaczy zbite dwie deski pod kątem prostym, przysunięte do ścianek rogu i nakryte siatką. W środku znajdowało się kilka statywów, poduszek, książek, i płacht z tworzyw sztucznych na wypadek deszczu. Pod materacem było sporo miejsca wyciągnęła niego jakąś długą sukienkę z rękawami do łokci i zarzuciła na siatkę. Zmieniła się z powrotem w zwyczajną dziewczynę i przebrała ubranie. Następnie podeszła do szafki i wyciągnęła z niej poduszkę. Położyła ją przed jakąś wyższą częścią ściany. Znalazła deski w dobrym stanie, po czym skręciła z nich podest, coś na styl stoliczka śniadaniowego. Wzięła plecak, usiadła się na poduszce, na nogach postawiła stoliczek i zaczęła odrabiać lekcje.Była dość bystra, więc zajęło jej to tylko półtorej godziny. Na początek spakowała się na jutro, pościeliła materac, ułożyła rzeczy w szafce i tak minęło jej trochę czasu do patrolu. Wpadła na pomysł, żeby pomedytować, ale się rozmyśliła. Nie chciała się rozpraszać przed tym co miała zamiar pokazać bohaterom. Zaczęła namacywać coś pod materacem.
- Mam.- powiedziała i wyciągnęła starą zakurzoną książkę- Nigdy nie jest za późno, żeby trochę się podszkolić.- zdmuchnęła kurz i zaczęła czytać.
Po dłuższym czasie wstała, aby rozprostować nogi, które przez cały czas były śmiesznie pozginane.
- Ok! Ah... pora na patrol- sapnęła przeciągając się. Po chwili już leciała.- Mam nadzieje, że Mari znalazła list. Zobaczmy. Tam są!- wylądowała przed nimi.
Gdy stanęła na dachu, spojrzała w ich stronę i usłyszała jak Biedronka mówi Kotu, że będą ją śledzić.
- Znalazła!- ucieszyła się i podfrunęła do innego dachu.
Na imieniny mojego brata!
piątek, 30 września 2016
poniedziałek, 26 września 2016
Miraculum Rozdział Xlll
Adrian jak zwykle wstał, wziął prysznic, zjadł śniadanie. Miał przeczucie, że coś się dziś wydarzy. Wczorajsza akcja z tą nową nie mogła być jednorazowa. Jego przeczucia były poprawne. W szkole pojawiła się nowa dziewczyna. Polubił ją. Była szczera i bardzo dużo wiedziała o innych, mimo że wcześniej ich nie widziała. Przed ostatnią lekcją rozmawiał z Plaggiem na korytarzu.
- Ta nowa jest całkiem super! Można powiedzieć, że nawet trochę przypodobała się Chloe. Nie zła jest.
- Adrian ja wszystko to wiem! Też tam byłem.- odpowiedział Plagg nie rozumiejąc zachowania chłopaka.- Czy ty się czasem nie zakochałeś?- zaczął go drażnić.
- Skończ! Ja kocham inną! Edith jest po prostu dziewczyną, z którą chciałbym się zaprzyjaźnić. Tylko nie mam pojęcia jak się do tego zabrać.- zaczerwienił się.
- Tak, tak. Najpierw pierwsze spotkanie, potem koleżeństwo, przyjaźń, zauroczenie, pierwsza randka i miłość po sam grób.- nabijał się z niego Kwami.
- Plagg!- Adrian zaczynał się mocno irytować głupim zachowaniem przyjaciela.
- Dobra, dobra. Ap-ropo idzie ta twoja ukochana. Ja się chowam.- i wskoczył do koszulki.
W ostatniej chwili, bo własnie do chłopaka podeszła Edith. Zaczęli rozmowę, później poszli razem na lekcje, ćwiczyli razem i grali w jednej drużynie. Okazało się, że dziewczyna jest też całkiem nie złym graczem. Później po lekcji znów rozmawiali, aż rozeszli się do swoich szatni. O dziwo sporo wyjawiła mu o sobie, a przy tym wypytywała się o Marinette. Może zauważyła coś czego on nie zauważył? Tak czy inaczej gdy się przebrał, zobaczył jak dyskutują ze sobą i rozchodzą się w swoje strony.
- Pewnie też się zaprzyjaźniły.
Nie dziwiło o to zbytnio. Obie są bardzo miłe, ale wydawało mu się przez chwilę, że Mari jest przeciwna Edith, podobnie jak Biedronka tej Nowej.
- Chyba oceniłem ich relacje zbyt pochopnie.- powiedział do siebie i pobiegł do samochodu.
Dotarłszy do domu, pędem poszedł do pokoju. Za godzinę miał szermierkę, a jeszcze nie zrobił lekcji. Starał się jak mógł, ale nie zdążył. Pocieszył się jednak, że po zajęciach będzie miał jeszcze chwilę przed patrolem. Jak zwykle dzięki swej organizacji wyrobił się ze wszystkim w samą porę. Nawet znalazł moment w międzyczasie, żeby przynieść Plaggowi ser.
- Skończyłem!- rzucił okiem na zegarek w komputerze i szybko wstał-"!Plagg, wysuwaj pazury!"
Wyskoczył przez okno w łazience. Pobiegł w stronę budynku, na którym uwielbiała siedzieć Biedronka. Oczywiście ją znalazł.
- Dobry wieczór, Moja Kochana.- zaczął jak zwykle od swojego powitania.
- Cześć, Kocie. Widziałeś może gdzieś te nową?- od razu przeszła do rzeczy Biedronka.
- Tak. Właśnie wylądowała na dachu, o tam.- odpowiedział, jednocześnie wskazując w jej kierunku.
- Świetnie. Kryj się będziemy ją śledzić.- odparła tajemniczo.
- Ale jak? Ona ma skrzydła!- nie rozumiał jej zamiarów.
- Nie zadawaj tylu pytań tylko rób co mówię.- zdenerwowała się jego partnerka.
- Jak sobie życzysz, Biedronsiu.- odparł i posłusznie ruszył jej śladem.
* * *
Marinette wyszła ze szkoły. Patrzyła jeszcze chwilę jak Edith skręca i znikła w zaułku.
- Eh... jak ja mogłam myśleć, ze ona nastawia go przeciw mnie? I jak mogłam jej nie ufać? Ostatnio naprawdę staje się podejrzliwa. To chyba dobrze że się pilnuje, ale no troszkę przesadziłam. Muszę się wziąć w garść.
Westchnęła i ruszyła. Weszła do domu, jednak nie przez piekarnię. Była zbyt skołowana tym wszystkim by móc normalnie porozmawiać z rodzicami. Weszła ze spokojem do pokoju, zdjęła plecak i rzuciła się na sofę. Zaczęła krzyczeć, kryjąc twarz w poduszce. Skończywszy, wstała i usiadła przy biurku. Otworzyła plecak.
- A to co?- wyjęła kartkę, najprawdopodobniej wyrwaną z zeszytu- Dziwne.- rozłożyła ją.
W środku była notka zaadresowana do niej. Zaczęła czytać na głos:
-"Marinette,
Proszę cię abyś dziś z Kotem poszła na patrol jak zwykle. Na pewno się pojawię. Namów kota, żeby nie podchodził. Śledźcie mnie. Coś wam pokażę. Pamiętaj ani słowa kotkowi. Dowie się w swoim czasie.
Edith."
Marinette parę razy przeczytała karteczkę. Co ona jeszcze chce im pokazać? Znaczy się rozumiała, że chce coś pokazać Kotu, ale jej? Myślała, że już wie o niej wszystko. Mimo to postanowiła uszanować jej prośbę. Schowała liścik do szuflady i zabrała się za lekcje.
Po dwóch godzinach skończyła. Spojrzała na zegarek.
- No przed czasem. Mam chwilę, żeby zaprojektować coś dla Edith- i zabrała się do pracy. Po godzinie pracy, oglądała swoje prace z dumą.
-Dobrze! Czas na patrol."!Tikki, kropkuj!"- wyszła.
Usiadła na dachu. Po chwili zjawił się Czarny Kot.
- Dobry wieczór, Moja Kochana.
- Część Kocie. Widziałeś może gdzieś te nową?
- Tak. Właśnie wylądowała na dachu o tam.
- Świetnie. Kryj się będziemy ją śledzić.
- Ale jak? Ona ma skrzydła!
- Nie zadawaj tylu pytań tylko rób co mówię.
- Jak sobie życzysz, Biedronsiu.
I kolejny raz bardzo przepraszam za to opóźnienie. Mam nadzieję jednak, że wam się spodoba.
- Ta nowa jest całkiem super! Można powiedzieć, że nawet trochę przypodobała się Chloe. Nie zła jest.
- Adrian ja wszystko to wiem! Też tam byłem.- odpowiedział Plagg nie rozumiejąc zachowania chłopaka.- Czy ty się czasem nie zakochałeś?- zaczął go drażnić.
- Skończ! Ja kocham inną! Edith jest po prostu dziewczyną, z którą chciałbym się zaprzyjaźnić. Tylko nie mam pojęcia jak się do tego zabrać.- zaczerwienił się.
- Tak, tak. Najpierw pierwsze spotkanie, potem koleżeństwo, przyjaźń, zauroczenie, pierwsza randka i miłość po sam grób.- nabijał się z niego Kwami.
- Plagg!- Adrian zaczynał się mocno irytować głupim zachowaniem przyjaciela.
- Dobra, dobra. Ap-ropo idzie ta twoja ukochana. Ja się chowam.- i wskoczył do koszulki.
W ostatniej chwili, bo własnie do chłopaka podeszła Edith. Zaczęli rozmowę, później poszli razem na lekcje, ćwiczyli razem i grali w jednej drużynie. Okazało się, że dziewczyna jest też całkiem nie złym graczem. Później po lekcji znów rozmawiali, aż rozeszli się do swoich szatni. O dziwo sporo wyjawiła mu o sobie, a przy tym wypytywała się o Marinette. Może zauważyła coś czego on nie zauważył? Tak czy inaczej gdy się przebrał, zobaczył jak dyskutują ze sobą i rozchodzą się w swoje strony.
- Pewnie też się zaprzyjaźniły.
Nie dziwiło o to zbytnio. Obie są bardzo miłe, ale wydawało mu się przez chwilę, że Mari jest przeciwna Edith, podobnie jak Biedronka tej Nowej.
- Chyba oceniłem ich relacje zbyt pochopnie.- powiedział do siebie i pobiegł do samochodu.
Dotarłszy do domu, pędem poszedł do pokoju. Za godzinę miał szermierkę, a jeszcze nie zrobił lekcji. Starał się jak mógł, ale nie zdążył. Pocieszył się jednak, że po zajęciach będzie miał jeszcze chwilę przed patrolem. Jak zwykle dzięki swej organizacji wyrobił się ze wszystkim w samą porę. Nawet znalazł moment w międzyczasie, żeby przynieść Plaggowi ser.
- Skończyłem!- rzucił okiem na zegarek w komputerze i szybko wstał-"!Plagg, wysuwaj pazury!"
Wyskoczył przez okno w łazience. Pobiegł w stronę budynku, na którym uwielbiała siedzieć Biedronka. Oczywiście ją znalazł.
- Dobry wieczór, Moja Kochana.- zaczął jak zwykle od swojego powitania.
- Cześć, Kocie. Widziałeś może gdzieś te nową?- od razu przeszła do rzeczy Biedronka.
- Tak. Właśnie wylądowała na dachu, o tam.- odpowiedział, jednocześnie wskazując w jej kierunku.
- Świetnie. Kryj się będziemy ją śledzić.- odparła tajemniczo.
- Ale jak? Ona ma skrzydła!- nie rozumiał jej zamiarów.
- Nie zadawaj tylu pytań tylko rób co mówię.- zdenerwowała się jego partnerka.
- Jak sobie życzysz, Biedronsiu.- odparł i posłusznie ruszył jej śladem.
* * *
Marinette wyszła ze szkoły. Patrzyła jeszcze chwilę jak Edith skręca i znikła w zaułku.
- Eh... jak ja mogłam myśleć, ze ona nastawia go przeciw mnie? I jak mogłam jej nie ufać? Ostatnio naprawdę staje się podejrzliwa. To chyba dobrze że się pilnuje, ale no troszkę przesadziłam. Muszę się wziąć w garść.
Westchnęła i ruszyła. Weszła do domu, jednak nie przez piekarnię. Była zbyt skołowana tym wszystkim by móc normalnie porozmawiać z rodzicami. Weszła ze spokojem do pokoju, zdjęła plecak i rzuciła się na sofę. Zaczęła krzyczeć, kryjąc twarz w poduszce. Skończywszy, wstała i usiadła przy biurku. Otworzyła plecak.
- A to co?- wyjęła kartkę, najprawdopodobniej wyrwaną z zeszytu- Dziwne.- rozłożyła ją.
W środku była notka zaadresowana do niej. Zaczęła czytać na głos:
-"Marinette,
Proszę cię abyś dziś z Kotem poszła na patrol jak zwykle. Na pewno się pojawię. Namów kota, żeby nie podchodził. Śledźcie mnie. Coś wam pokażę. Pamiętaj ani słowa kotkowi. Dowie się w swoim czasie.
Edith."
Marinette parę razy przeczytała karteczkę. Co ona jeszcze chce im pokazać? Znaczy się rozumiała, że chce coś pokazać Kotu, ale jej? Myślała, że już wie o niej wszystko. Mimo to postanowiła uszanować jej prośbę. Schowała liścik do szuflady i zabrała się za lekcje.
Po dwóch godzinach skończyła. Spojrzała na zegarek.
- No przed czasem. Mam chwilę, żeby zaprojektować coś dla Edith- i zabrała się do pracy. Po godzinie pracy, oglądała swoje prace z dumą.
-Dobrze! Czas na patrol."!Tikki, kropkuj!"- wyszła.
Usiadła na dachu. Po chwili zjawił się Czarny Kot.
- Dobry wieczór, Moja Kochana.
- Część Kocie. Widziałeś może gdzieś te nową?
- Tak. Właśnie wylądowała na dachu o tam.
- Świetnie. Kryj się będziemy ją śledzić.
- Ale jak? Ona ma skrzydła!
- Nie zadawaj tylu pytań tylko rób co mówię.
- Jak sobie życzysz, Biedronsiu.
I kolejny raz bardzo przepraszam za to opóźnienie. Mam nadzieję jednak, że wam się spodoba.
Subskrybuj:
Posty (Atom)