piątek, 14 kwietnia 2017

CZĘŚĆ 2

Nowa część na 14 000 wyświetleń. Dzięki, że jesteście z nami.

Rozmowa Edith(Psycha) i Marinette(Fresa)

- Hej Mari!! (Edith)
Cześć Edith. Co tam? (Marinette)
Nic ciekawego. Nie licząc ratowania Paryża i w ogóle. Pewnie Tikki z boku karze ci iść spać.
- Tak, Tiki trochę marudzi ale raczej pozwoli mi z tobą porozmawiać. Przynajmniej nie będę jej gadała o Adrianie.
- Hehe. Wiesz muszę ci coś wyznać...
-  Co?
No właśnie chodzi o Adriana. Bo widzisz...Ja tak jakby....No.....Em.....
Powiedziałam mu, że jesteś w nim zakochana!
- Co?????!!!!!!!! Jak to????!!!!! Dlaczego??????!!!!!
- Em....ehehehe... Jakoś tak wyszło?
- Ale Aaaaaa~! O nieeeeee~!. Pewnie uznał mnie za jakąś wariatkę
- Nie, nie. Porostu się zdziwił.
- Teraz już na pewno się ze mną nie umówi.
- Czemu od razu snujesz taki smutny scenariusz.
- Przecież to oczywiste. Taki super chłopak jak on nigdy nie będzie z takim zerem jak ja.
- Marinette! Nie jesteś zerem! Jesteś utalentowana, mądra, śliczna, no i urocza! Poza tym nie wiem, ale może zapomniałaś o tym kto tu ratuje Paryż?!
- Biedronka. Nie ja tylko ona. Bardziej pasuje do Adriana.
- Ale Mari. Biedronka to ty! *daje jej porządnego kuksańca*
- Wiem. Ale dlaczego akurat mnie wybrali? Przecież ja się do tego zupełnie nie nadaję
- Nadajesz. Gdyby to nie była prawda, to wtedy wszyscy dawno byśmy już byli opętani przez Akumy.
Inna Biedronka też by sobie pewnie poradziła.
- Może i tak, ale teraz to ty nią jesteś.
- No tak ale...
- Żadne ale. Mari ja wiem, że to duża odpowiedzialność mieć jako jedyna zdolność oczyszczania ciem, ale jak dotąd idzie ci doskonale. Mogę powiedzieć, że rewelacyjnie.
- Dz...dzięki.
- *Uroczy uśmiech* No skoro się rozumiemy to może wyskoczymy na jakieś lody? Hym?
- Ok. *odwzajemnia*
- *Idą sobie*
- To dokąd pójdziemy?
- Hm... o może do tej nowej kawiarenki w pobliżu wieży Eiffla?
- Jasne.
- Yupi! *podskakuje wesoło*
- Byłaś tam już kiedyś?
- Nie w końcu jest nowa! Hihi...
- To skąd o niej wiedziałaś?
- Zderzyłam się dzisiaj z jej bilbordem hehe. *zażenowana*
- Haha. Czyli nie tylko ja mam ciągłego pecha?
- Najwyraźniej. Każdy jest czasem niezdarny. Wczoraj na przykład wpadłam na klucz ptaków, bo zapatrzyłam się na wieżę Eiffla!
- Hahaha, ale nic ci się nie stało nie?
- Nie... gorzej z kaczkami. No bo moje skrzydła są dużo silniejsze od ich i ciutkę je zwiało na wszystkie możliwe kondygnacje. Hihi...
- Hahaha. To faktycznie, biedne.
- *śmieje się razem z nią* Ważne że są całe i pewnie już daleko stąd... byle dalej ode mnie i moich wybryków.
- Tak. *dotarły do kawiarni*
- Jesteśmy! *wchodzą*
- Jakie chcesz lody?
- Em... jagodowe! Jeśli są oczywiście. To moje ulubione.
- Ok. To ja pójdę po lody. *poszła.*
- *nuci pod nosem czekając* Ale kolejka... są świeżakami na rynku, a już mają taki popyt. To się nazywa szczęście.
Adrian szedł sobie ulicą i pod wpływem impulsu wszedł do kawiarni. Nagle zobaczył Marinette oddalającą się od Edith. Niemalże natychmiast poszedł w jej stronę się przywitać.
A: Hej Edith! (Fresa)
E: Hejka Adri! *zaskoczona* Co tu robisz? (Psycha)
- Przechodziłem obok i pomyślałam, że wpadnę. A ty?
- Przyszłam z Mari na lody, dawno razem nie wychodziłyśmy, wiec stwierdziłyśmy, że to świetny pomysł.
- Co za zbieg okoliczności.
- Yhym... Wiesz... tak właściwie to mam do ciebie sprawę.
- Jaką?
- Bo widzisz Marinette ma niedługo urodziny... i pomyślałam, że... *pochyla się, ściszając głos do szeptu* możemy jej zrobić imprezę niespodziankę.
- Gdzie i kiedy?
- Um... w piekarni za trzy dni, albo może w parku... hm... restauracja nie byłaby lepsza? Nie to już oklepane... eh...
- Pomogę ci ze wszystkim, obiecuję.
- Dziękuje! W takim razie gdzie najlepiej je zrobić? Bo mam dylemat.
- Może w parku? Jest tam w końcu tyle wspomnień...
- Hm... tak słuszna uwaga. Super! W takim razie mogę cię prosić o przygotowanie zaproszeń?
- Zawsze do usług.
- Silly kitty.
- Edith błagam cię. Wiesz dobrze, że nie znam angielskiego.
Hihi. Dobra, dobra. Gadałeś ostatnio z Mari?
Nie. Nie miałem jeszcze okazji a ty?
- Tak. Powiedziałam jej, że ci powiedziałam, że się w tobie zakochała. Spanikowała.
- O mój boże!
Co?! Nie jestem dobra w utrzymywaniu sekretów!
Powiedziała ci coś cokolwiek?
- No... powiedziała tak w skrócie, że teraz ją pewnie znienawidzisz skoro wiesz.
- Dlaczego tak uważa?
Em... powiedzmy że lubi wyolbrzymiać problemy.
To znaczy?
- Załóżmy, że na przykład powie coś głupiego, to potrafi wymyślić całą dramatyczną powieść, na temat skutków tej wypowiedzi.
- O kurde.
Taaaa....
- W takim razie musi mieć niezłą wyobraźnię.
- Tak. Inaczej nie miałaby takich super projektów!
- Tu się zgodzę.
- A tak, co tam na patrolach? Bo dawno mnie na nich nie było.
- Patrole jak na razie przebiegają spokojnie.
- Supi.
- Jak myślisz mam z nią o tym porozmawiać?
- Nie wiem. Jeśli bardzo chcesz to może jutro w szkole? Tylko bądź delikatny nie chcemy zakumatyzowanej Marinette.
- Oczywiście. Tak samo jak ciebie i Biedrońsię nie chciałbym, aby Mari zakumatyzowano. 
- Yhym.
- Ale wiem, że to jest możliwe dlatego będę delikatny. Zwłaszcza, że to będzie trudna rozmowa.*patrzy na niego dziwnie* No co?
- Nic! Wiesz tak szczerze, nie że jestem przeciwna albo coś, ale co ty wiesz o Biedronce? Znaczy nie licząc jej wspaniałych umiejętności niezwykłej sympatii i tak dalej.
- Że jest miła, odważna i dobra. Każdego dnia poświęca się by ratować ludzi, a co?
- No bo wiesz ja tam bardziej cię widzę z Mari hehe.
- Dlaczego?
- Nigdy ci się nie zdażyło pomyśleć, że jest urocza, albo chociaż śliczna?
- No tak, ale...
- Ale?
- No wiesz, to jest moja przyjaciółka i w ogóle.
- "Po przyjaźni zawsze jest miłość", tak często się mówi w moich stronach.
- Wiem, ale ja kocham inną.
- Nie wnikam. Ja chciałam ci tylko uświadomić jeden fakt...
- Jaki?
- Nieświadomie zakochałeś się w niej już dawni temu.*odchodzi z tajemniczym uśmiechem na twarzy*
- Co? O czym ty mówisz?
- *chichocze cicho* Na razie! *macha ręką na pożegnanie, tłumiąc śmiech*
- Czekaj! O co ci chodzi?! *jedno wielkie wtf*

Adrian spojrzał na zegarek i uświadomił sobie, że już dawno powinien być w domu. Natychmiast się do niego udał.

M:*wróciła* Trzymaj. *podała jej, jej loda.* (Fresa)
E: Dziękuje *zaczyna jeść* A jakiego ty masz? (Psycha)
- Truskawkowego.
- Też dobre. *podskakuje*
- *Uśmiecha się.*
- Hej a może przysiądziemy sobie na placu Trocadero i popatrzymy na nocne miasto z tego przytulnego miejsca?
- Jasne *wyszły i poszły na wcześniej wspomniany plac.*
- Ach~ jak pięknie! *zachwycona mordka jak z typowego anime*
- Prawda? Paryż nocą wygląda cudownie.
- Yhym. Żałuję że się tu nie urodziłam. Naprawdę zapiera dech w piersiach.
- W Polsce nie macie takich widoków?
- No właściwie to pewnie są, ale ja urodziłam się w skromnym miasteczku i nigdy go nie opuszczałam więc rozumiesz...
- Rozumiem, ale czy tam nie było jakiś pięknych widoków?
- Może... *powiew wiatru* Brrr... robi się chłodniej. Powinnaś wracać.
- A co z tobą?
- Nie martw się, ja mam tylko kawałek drogi stąd więc cię odprowadzę. Jeśli chcesz...
- Em ok.
- Super!
- To co idziemy?
- Yhym *biegnie kawałek*
- *Biegnie za nią, żeby dotrzymać jej kroku.*
- Łiiii~! *zjeżdża po poręczy*
- *Cieszy się na widok szczęśliwej przyjaciółki.*
- O już jesteśmy. Jaka szkoda. Chciałam się jeszcze z tobą powygłupiać po drodze.
- Będzie na to jeszcze wiele dni i nocy. *zaśmiała się.*
- E... ale nie koniecznie tak świetnych jak ta.
- Skąd ta pewność?
- Intuicja...
- Coś się wydarzy?
- Nie sądzę... to raczej będzie coś z mojego powodu, że nie będzie już tak cudownej okazji, ale cóż... *chwila ciszy* Ta ja znikam papa!
- Ale o co chodzi?
- Nic... *wzbija się lekko nad ziemię* Kolorowych snów! *odlatuje nie czekając na odpowiedź*
- *Nie wie co ma o tym myśleć*

6 komentarzy:

  1. Przeczytałam wszystko i Violette i Miraculum co do Miraculum to przyznam,że obejrzałam tylko z 5 odcinków, ale przekonałqś mnie do obejrzenia więcej czekam na kolejne rozdziały.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się! Mam nadzieję, że ci się spodoba. I dziękuje!

      Usuń