- Zobaczysz.
Edith lecąc słyszała każde słowo. Miała dużo lepszy słuch niż się zdawało.
- Moja Kochana, dlaczego nie chcesz mi powiedzieć. Jesteśmy partnerami i przyjaciółmi. Możesz mi zaufać.
- Oj, kici, kici. To nie tak, że ci nie ufam. Po prostu nie mogę ci powiedzieć. To sekret.- spojrzała na partnera. Patrzył na nią uroczo lśniącymi kocimi oczami- Nie rób oczu smutnego kiciusia. Nie mogę ci powiedzieć. Nie mogę.- protestowała.
Starała się nie pokazywać, że sama tego nie wie. Edith zbliżała się do obrzeży miasta. Chciała zaprowadzić ich na polanę, aby nikt oprócz tej dwójki niczego nie widział.
- Zaraz wyjdziemy z miasta. Co ona kombinuje?- mówiła do siebie Biedronka.
- Czyli co? Poddajemy się?
- Nie! Muszę wiedzieć, czy jest po naszej stronie.- oczywiście była pewna, że jest, ale musiał jakoś zwodzić partnera.- Skoro już wiesz po co to robimy, to skończ zadawać pytania i choć.- skarciła go.
Znaleźli się na polanie. Para schowała się za kamieniem. Nowa rozejrzała się, aby sprawdzić czy za nią nadążyli.
- Są.- szepnęła.
Zaczęło się. Edith ukryła skrzydła, kostium został. Kot otworzył szeroko oczy i przyglądał się całemu zajściu zdumiony. Dziewczyna rozpoczęła wolno ruszać rękami i nogami. Wyglądało to jakby uprawiała jogę. Po dłuższej chwili złożyła ręce. Cały czas była odwrócona do bohaterów twarzą. Stała tak nie ruchomo przez minutę. Nagle otworzyła oczy, wysunęła rękę w przód i nisko obróciła się wokół siebie. Wszystkie rośliny wokół niej się położyły, a ich owiał silny podmuch. Patrzyli dalej zdumieni. Dziewczyna usiadła na ziemi. Z kieszeni wyciągnęła cienką czerwoną świeczkę. Postawiła ją przed sobą. Rozłożyła ręce i zaczęła głęboko oddychać, a po chwili jej ręce zaczęły się tlić ogniem. Dotknęła świeczki a ta się zapaliła. Wstała. Uniosła ręce w górę i płomień się powiększył wielokrotnie(mniej więcej jej wielkości). Jeden ruch, a płomień znalazł się miedzy jej rękami. Nagle na jego miejscu pojawił się ognisty smok. Rozłożyła ręce i sterowała nim. Skierowała go w stronę kwiatu, który rósł na kamieniu, za którym skryli się bohaterowie. Ledwo uniknęli zetknięcia się z nim, choć Kotu odrobinę przypaliły się uszy. Smok powędrował ku niebu i się rozsypał. Znów zaczęła formułę. Rozłożyła ręce na boki, dłońmi do dołu i rozszerzonymi palcami. Zamachała się. Przed nimi pojawił się smutny, a za razem niezwykły widok. Połowa kwiatów na polanie była martwa. Nowa wyciągnęła z nich wodę i trzymała w magicznym uścisku. Dzięki płynnym ruchom dłoni podzieliła zebraną wodę na dwie części, mniejszą i większą. Większą część ukształtowała w cieniutką nić i znów zaatakowała kamień, za którym się kryli. Było słychać tylko uderzenie. Przyjaciele spojrzeli po sobie i wychylili głowy. W tej samej chwili spora część głazu zaczęła się zsuwać.
- Ona przecięła kamień wodą!- powiedział Kot.
- Niesamowite!- dodała Biedronka.
Obserwowali ją dalej. Znów rozdzieliła wodę i jednym z nich otoczyła swoje palce. Chuchnęła na nią, a ta zmieniła się w lód. Machnęła ręką w stronę drzewa i lodowe kolce wbiły się w nie. Opatuliwszy pozostawioną resztą dłoń, dotknęła nią ziemi. Zniszczone przedtem kwiaty ożyły. Odetchnęła. Spojrzała w ich stronę, wiedząc gdzie są. Postanowiła się zabawić. Stanęła twardo na nogach, rozstawiając je szeroko. Ręce miała przy biodrach i zaciśnięte pięści. Poczekała, aż zwątpią, że coś w ogóle zrobi. I BOOM! Skoczyła na dwie równe nogi, wyrzucając tym samym w powietrze kamień, za którym byli. Wylądował parę metrów dalej.
- Miło, że wpadliście!- zachichotała patrząc na osłupiałych partnerów.
Życzę wam sukcesów nauce na ten nowy miesiąc ;)
Starała się nie pokazywać, że sama tego nie wie. Edith zbliżała się do obrzeży miasta. Chciała zaprowadzić ich na polanę, aby nikt oprócz tej dwójki niczego nie widział.
- Zaraz wyjdziemy z miasta. Co ona kombinuje?- mówiła do siebie Biedronka.
- Czyli co? Poddajemy się?
- Nie! Muszę wiedzieć, czy jest po naszej stronie.- oczywiście była pewna, że jest, ale musiał jakoś zwodzić partnera.- Skoro już wiesz po co to robimy, to skończ zadawać pytania i choć.- skarciła go.
Znaleźli się na polanie. Para schowała się za kamieniem. Nowa rozejrzała się, aby sprawdzić czy za nią nadążyli.
- Są.- szepnęła.
Zaczęło się. Edith ukryła skrzydła, kostium został. Kot otworzył szeroko oczy i przyglądał się całemu zajściu zdumiony. Dziewczyna rozpoczęła wolno ruszać rękami i nogami. Wyglądało to jakby uprawiała jogę. Po dłuższej chwili złożyła ręce. Cały czas była odwrócona do bohaterów twarzą. Stała tak nie ruchomo przez minutę. Nagle otworzyła oczy, wysunęła rękę w przód i nisko obróciła się wokół siebie. Wszystkie rośliny wokół niej się położyły, a ich owiał silny podmuch. Patrzyli dalej zdumieni. Dziewczyna usiadła na ziemi. Z kieszeni wyciągnęła cienką czerwoną świeczkę. Postawiła ją przed sobą. Rozłożyła ręce i zaczęła głęboko oddychać, a po chwili jej ręce zaczęły się tlić ogniem. Dotknęła świeczki a ta się zapaliła. Wstała. Uniosła ręce w górę i płomień się powiększył wielokrotnie(mniej więcej jej wielkości). Jeden ruch, a płomień znalazł się miedzy jej rękami. Nagle na jego miejscu pojawił się ognisty smok. Rozłożyła ręce i sterowała nim. Skierowała go w stronę kwiatu, który rósł na kamieniu, za którym skryli się bohaterowie. Ledwo uniknęli zetknięcia się z nim, choć Kotu odrobinę przypaliły się uszy. Smok powędrował ku niebu i się rozsypał. Znów zaczęła formułę. Rozłożyła ręce na boki, dłońmi do dołu i rozszerzonymi palcami. Zamachała się. Przed nimi pojawił się smutny, a za razem niezwykły widok. Połowa kwiatów na polanie była martwa. Nowa wyciągnęła z nich wodę i trzymała w magicznym uścisku. Dzięki płynnym ruchom dłoni podzieliła zebraną wodę na dwie części, mniejszą i większą. Większą część ukształtowała w cieniutką nić i znów zaatakowała kamień, za którym się kryli. Było słychać tylko uderzenie. Przyjaciele spojrzeli po sobie i wychylili głowy. W tej samej chwili spora część głazu zaczęła się zsuwać.
- Ona przecięła kamień wodą!- powiedział Kot.
- Niesamowite!- dodała Biedronka.
Obserwowali ją dalej. Znów rozdzieliła wodę i jednym z nich otoczyła swoje palce. Chuchnęła na nią, a ta zmieniła się w lód. Machnęła ręką w stronę drzewa i lodowe kolce wbiły się w nie. Opatuliwszy pozostawioną resztą dłoń, dotknęła nią ziemi. Zniszczone przedtem kwiaty ożyły. Odetchnęła. Spojrzała w ich stronę, wiedząc gdzie są. Postanowiła się zabawić. Stanęła twardo na nogach, rozstawiając je szeroko. Ręce miała przy biodrach i zaciśnięte pięści. Poczekała, aż zwątpią, że coś w ogóle zrobi. I BOOM! Skoczyła na dwie równe nogi, wyrzucając tym samym w powietrze kamień, za którym byli. Wylądował parę metrów dalej.
- Miło, że wpadliście!- zachichotała patrząc na osłupiałych partnerów.
Życzę wam sukcesów nauce na ten nowy miesiąc ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz