środa, 6 kwietnia 2016

Miraculum Rozdział ll

- Panno Cheng znów spóźnienie. Jak tym razem się panienka wytlumaczy?- spytał, zdenerwowany nagłym wejściem Mari do klasy, nauczyciel fizyki.
- Przepraszam  Pana bardzo. Miałam ciężką noc i przespałam budzik. - odpowiedziała skruszona dziewczyna, patrząc wymownie fiołkowymi oczami na nauczyciela.
- Dobrze, ale proszę aby się panienka nie spóźniała już więcej- odparł ze spokojem.
Może i był staromodny, ale bardzo wyrozumiały. Za każdym razem odpuszczał Marinette jej spóźnienia. Uwielbiała go. Mimo to że nie przepadała za fizyką, to i tak nigdy nie mogła się doczekać lekcji z nim. Były zawsze ciekawe, pełne eksperymentów. Większość jej inspiracje projektanckich wybuchło właśnie na tej lekcji.
- Hej. Znów się spóźniłaś. - powiedziała do Mari dziewczyna w okularach i kraciastej koszuli.-Zresztą po co ja się pytam? I tak znam odpowiedź. - uśmiechnęła się triumfalnie.
-  Nie dobijaj mnie. Ja chyba przez niego oszaleję. Nie mam pojęcia czy on mnie lubi czy nie. - powiedziała przygnębiona spóźnialska, ale po chwili znów się ożywiła - Hej, a gdzie on w ogóle jest ?
- Jest na sesji zdjęciowej. Przyjdzie na drugą lekcje.- odpowiedział chłopak w słuchawkach siedzący w ławce przed nimi.
- A tak faktycznie. Zapomniałam
- Wiedzialaś o tym.- zdumiał się.
- Ona wie o nim wszystko, Nino.- odparła dziewczyna w okularach.
- Alya!!- wzburzyla się Marinette.
- Co to przecież prawda. - uśmiechnęła się i "wsadziła nos w książki"
* * *
- Gdzie ona jest?! Muszę chyba zniżyć lot.- mówiła do siebie postać lecaca w przestworzach. Miała kruczoczarne włosy, oczy w kolorze bardzo głębokiego błękitu, jasną cerę. Ubrana była w fioletowy, skórzany kombinezon z dwiema kieszeniami i butami na obcasie. Twarz była zakryta maską z długimi, cienkimi pociągnięciami w dół.
- Mam cię.- powiedziała szeptem uradowana.
Wylądowała. Stanęła przed dwoma postaciami. Dziewczyną w czerwonym, dającym po oczach, kombinezonie w czarne kropki i takiej też masce oraz przed chłopakiem w czarnej skórze, do której przypięty był długi pas, zwisający jak ogon. Na twarzy miał czarną maskę, a na głowie sztuczne kocie uszy. Para stała chwilę osłupiona. Patrzyli na przybysze z ogromnym zdumieniem. Nie wiedzieli co robić. Spojrzeli na siebie, skineli głowami i ruszyli do ataku.

2 komentarze:

  1. Ogólnie to fajne:)
    Taka mała rada możesz robić trochę dłuższe rozdziały i trochę więcej opisów?
    Podoba mi się jak to opisujesz. Widać, że starasz się unikać powtórzeń. Ogólnie to cieszy mnie, że nie od razu dajesz wątek miłosny. Z ciekawości weszłam na blogi o podobnej tematyce i muszę stwierdzić, że dużo im do ciebie brakuje. Tam skupili się głownie na wątku miłosnym Biedronka-Kot, i już w III rozdziale każdy wiedział kto jest kim. Mam nadzieję, iż ty nie popełnisz tego błędu. Czekam na następny rozdział.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuje. Staram się pisać jak najdłuższe rozdziały. Wątku miłosnego między Kotem, a Biedronką jeszcze nie bardzo poruszyłam, a powstało już prawie 21 rozdialow tylko je opublikować. Jeszcze raz dzięki za rady. ;) :) :D

    OdpowiedzUsuń